Przeznaczyłem dużo czasu oglądając, jak inni się pieprzą. Widać męska natura nie potrafi obejść się bez seksu, dlatego porno nawiedza mnie teraz w snach.

Było popołudnie, nie miałem za wiele do zrobienia więc włączyłem swoją ulubioną stronę z wielkimi, wypiętymi zadkami by obejrzeć jak się je pompuje wielkim czarnym chujem, grubości mojego ramienia. Monitor w laptopie miał zaledwie 13 cali, więc przeniosłem odbiór na 50 calowy telewizor.

W tym momencie usłyszałem jak do pokoju wchodzi moja siostra. Stwierdziłem, że udawanie 12 latka nie było na miejscu. Pozwoliłem im się dalej pieprzyć. “Oglądam sobie pornografię” powiedziałem najspokojniej jak potrafiłem. Spojrzała się na mnie obojętnie i wyszła bez słowa.

Później znalazłem się w kolejce z pracy do baru. Była to kolejka podziemna, dość szybka. Po tej przejażce, na końcu drogi zauważyłem kilku moich kumpli. Wszyscy rozradowani, siedzieli na krawędzi skarpy i popijali zimne piwka.

Próbowałem przywitać się ze wszystkimi, ale nie każdego znałem. Więc po podaniu ręki trzeciemu nieznajomemu dałem sobie spokój.

Gadaliśmy o bzdurach.

Poszedłem sam do baru nieopodal, w którym również siedział Rolando, mój stary znajomy z roboty.

Cały czas czułem na sobie winę za to, że sprowadziłem się do tak niskiego poziomu by raz jeszcze oglądać te bzdury. Czasami nie chciałem się kontrolować. Czasami miałem ochotę obejrzeć i wyobrazić sobie, jakby to było z kilkoma kobietami na raz. Jakby to było spuścić się w dupę, wyjąć kutasa i dać pozostałym dwóm do wyczyszczenia.

Otrząsnąłem głowę. próbując wytrzepać z niej te plugawe myśli i złożyłem zamówienie.

Zamówienie musiało odzwierciedlać perfekcyjny balans, między posiłkiem zdrowym a smacznym. Cena odgrywała rolę drugorzędną.

“Poproszę piwo i kanapkę” Do zapłaty wyszło 40 franków. Płaciłem kartą, więc dostałem terminal do obsłużenia. Jakimś trafem wyszło, że zapłaciłem 60.

Po nieudanej próbie zapełnienia pustek w duszy piwem i kanapkami na białym pieczywie i starej szynce, poszedłem do domu, położyć się spać.

Było jasno. Leżałem w łóżku patrząc się w okno. Po chwili zauważyłem niewielki obiekt na niebie. Później robił się coraz większy i większy.

Po chwili nie miałem wątpliwości, że to coś zbliża się w moim kierunku z olbrzymią prędkością!

Nie miałem wątpliwości co mnie czeka. Mnie i resztę z siedmiu i pół bilarda ludzi na ziemi. Zanim uderzył zdołałem mu się dobrze przyjrzeć. Był biały, z czarnymi pasami. Kształty były regularne i zaplanowane pod względem aerodynamicznym.

Na chwilę przed impaktem czas zwolnił. Zderzenie było bardzo blisko mnie.. jakiś kilometr na zachód, może bliżej. Wydałem z siebie ostatnie tchnienie. Ku mojemu zdziwieniu, nie było wstrząsów.

Mój pokój zaczęło wypełniać białe światło. Wszystko działo się w bardzo zwolnionym tępie. Moje myśli galopowały z wielką prędkością. Miałem wrażenie, że mogę wydłużać ten moment w nieskończoność.

Robiło się tylko bielej i bielej, aż biel obróciła świat w nicość.