Byłem z Ilarią na zakupach. Chodziliśmy po takiej wielkiej arenie, w której różni sprzedawcy oferowali swoje dobra. Często wchodziło się do takich wnęk, pomieszczeń i korytarzy w których znajdowało się coś dobrego.
Nie była to galeria, ani hala targowa. Swoją konstrukcją najbardziej przypominała dworzec, albo lotnisko.
Nie pamiętam o czym rozmawialiśmy, ale rozmowy były luźne i przyjemne. Chodziliśmy, wybierając produkty na jakąś kolację.
W jednym z pomieszczeń leżała atrakcyjna dziewczyna. Była bardzo młoda, wyluzowana. Skąpo ubrana. Miała tatuaże. Zapytałem się który jest najświeższy. Wstała i pokazała mi, że ten w oku. Staliśmy przy sobie bardzo blisko. Czułem jej ciepło.
Później Ilaria jeździła po tej hali na jakimś rowerze. Wykonywała jakieś akrobacje, slide'y.
Gdy wróciliśmy, okazało się, że trzeba jechać i kogoś ratować. Rafał miał jechać ze mną. Mieliśmy wziąć samochód Ilarii, ale zdecydowaliśmy się finalnie na Opla Rafała. Prowadziłem.
Auto było okropne. W zasadzie był to rower; Rafał siedział mi na bagażniku. Pamiętam droga do miejsca przeznaczenia była katastrofalna. Wciąż komuś się wciskałem, jechałem bardzo powoli, niebezpiecznie.